niedziela, 2 stycznia 2011

Ponownie na Śnieżniku!!


    15 sierpnia 2010 r.- równo rok po pierwszej wyprawie na Śnieżnik postanowiliśmy znowu zdobyć szczyt. Rano pojechaliśmy do Kletna. Na miejscu spotkała nas przykra niespodzianka. Burza!!Dobrze że , mieliśmy przygotowany plan rezerwowy. Zdecydowaliśmy się na zwiedzenie kopalni fluorytów. 



  
Jest ona położona na północnym stoku Żmijowca. W latach  1948-1953 wydobywano tu rudę uranu.Podczas prac wykorzystano między innymi kilka średniowiecznych sztolni, w których w przeszłości wydobywano żelazo, srebro i miedź.

 W okresie powojennym kopalnia obejmowała 20 sztolni, 3 szyby i sumie długość wszystkich wyrobisk górniczych wynosiła ponad 37 km. Łącznie wydobyto w tym miejscu 20 ton uranu. Po roku 1953 zaprzestano wydobywania uranu i wydobywano już tylko fluoryt. Prace w kopalni miały wpływ na środowisko w Jaskini Niedźwiedziej.Podczas badań okazało się, że wartość naukowa i przyrodnicza jaskini jest bardzo duża. Ostatecznie z tego powodu zaprzestano prowadzenia robót górniczych .Obecnie udostępniono do zwiedzania sztolnię nr.18.

Znajduje się ona przy drodze łączącej Kletno z Sienną.Razem z przewodnikiem mogliśmy przejść chodnikiem o długości około 200m.Usłyszeliśmy historię kopalni i mogliśmy obejrzeć występujące tu minerały-fluoryt, kwarc i inne. Przy nas przewodnik robił pomiary i przekonaliśmy się, że sztolnia jest całkowicie bezpieczna pod względem promieniowania radioaktywnego.
     Po wyjściu z kopalni okazało się,że burza przeszła i wyszło słońce.  Było dość wilgotno ,po stokach płynęły drobne strumyki, ale i tak zdecydowaliśmy się na wejście na szczyt.Początkowo szliśmy drogą prowadzącą do Jaskini Niedźwiedziej.

Minęliśmy Źródło Marianny oraz Jaskinię i dalej wędrowaliśmy starym szlakiem żółtym,biegnącym wśród lasu.


   Tuż przed Przełęczą Śnieżnicką szlak dołączył do innych szlaków  i teraz do schroniska  prowadziła nas już stroma i kamienista droga.



Po kilkunastu minutach dotarliśmy do Hali pod Śnieżnikiem.Tradycyjnie koło schroniska zrobiliśmy sobie odpoczynek. 

 Teraz zostało nam tylko około pół godziny wspinaczki i szczyt zdobyty!!
Na szczycie szalał potworny wiatr!!Uniemożliwiał on założenie kurtek i trzeba było szukać zacisznego schronienia ,żeby móc nacieszyć się widokami.





Do Kletna wróciliśmy tą samą drogą.

  



   

 
   
  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz